Kto w tym miesiącu ma urodziny??

arnika93 · Wysłany: Sob 14:32, 22 Mar 2008 Temat postu:

No...niby tak... Chociaż... zawsze można coś jeszcze wymyślić Razz

gosia · Wysłany: Sob 20:43, 22 Mar 2008 Temat postu:

nie koniecznie.
znienawidzone urodziny?
które i dlaczego?

arnika93 · Wysłany: Nie 19:41, 23 Mar 2008 Temat postu:

Eeee... moje znienawidzone urodziny były ... nie pamiętam dokładnie, ale gdzieś jak miałam ok. 8/9 lat... Powodu też nie pamiętam dokładnie, ale pamiętam, że tamte urodziny wyprawiałam w "Eldorado" i przez całe 'przyjęcie' siedziałam schowana pod płachtą od zjeżdżalni...

gosia · Wysłany: Nie 19:55, 23 Mar 2008 Temat postu:

ojoj!
ja raz w eldorado zwichnęłam kostkę....

arnika93 · Wysłany: Nie 19:59, 23 Mar 2008 Temat postu:

Uuuu... Jak to się stało ?? Heh :* Ja nigdy nie miałam niczego złamanego.

ShumiQ · Wysłany: Pon 12:21, 24 Mar 2008 Temat postu:

A ja i owszem...mnie malo bolalo myslalem ze po prostu zwichnalem palca...

arnika93 · Wysłany: Pon 16:10, 24 Mar 2008 Temat postu:

A w rezultacie był zlamany, tak ? Ja nigdy niczego sobie nie złamałam, ale raz (chyba już wam o tym mówiłam) miałam zszywaną głowę ...

gosia · Wysłany: Pon 19:01, 24 Mar 2008 Temat postu:

Nie przypominam sobie..
opowiedz!

arnika93 · Wysłany: Pon 23:53, 24 Mar 2008 Temat postu:

Ok. Tylko spróbuję jakoś skrócić tą historię ... xD
No więc (wiem, że tak nie wolno zaczynac zdania ... ^^) jak miałam cztery lata miałam swój własny duuuuży pokój. Na ścianie wisiał papierowy centymetr, po pomieszczeniu walały się ksiązki, lalki i masa innych niezbędnych w dziecięcym pokoiku atrybutów... Stało tam też takie małe czerwone plastikowe krzesełko (no wiecie jakie, prawda?). Krzesełko stało sobie grzecznie przy ścianie a na nim na honorowym miejscu siedziała ogromna (chyba) szmaciana lalka. Małej Arnisi zachciało się sprawdzić jak wysoka już jest... Więc przesunęła plastikowe krzesełko (nie zdejmując z niego lalki) pod ścianę, na której wisiał centymetr...
Stała na nim i próbując zaznaczyć na papierze do której kreski już dosięga nie zauważyła, że krzesełko się osuwa. W pewnym momencie gruchnęło ! Arnika spadając z krzesełka udeżyła kolejno w ścianę a następnie w betonową podłogę... Rozległ się krzyk. A zdezorientowani rodzice zadzwonili po karetkę.
Pamiętam jeszcze jak jechałam do szpitala zawinięta w niebieski śpiwór mojej mamy a potem zakładali mi szwy ... Do tej pory pamiętam jak takimi zimnymi szczypcami zszywali mi głowę (uhhh... Traumatyczne przeżycie ^_^)

gosia · Wysłany: Wto 13:45, 25 Mar 2008 Temat postu:

AŁ!!
ojej, współczuję...

arnika93 · Wysłany: Wto 15:41, 25 Mar 2008 Temat postu:

Ja to traktuję jak taką swego rodzaju przygodę Very Happy

gosia · Wysłany: Wto 15:51, 25 Mar 2008 Temat postu:

bolesną przygodę...

arnika93 · Wysłany: Wto 15:55, 25 Mar 2008 Temat postu:

A wiesz, że jak spadłam to nawet tak bardzo nie bolało ?? To chyba przez szok Razz

Bolało dopiero zakładanie szwów.

ShumiQ · Wysłany: Wto 15:56, 25 Mar 2008 Temat postu:

Tak... trzeba wszystkiego spróbować...

arnika93 · Wysłany: Wto 16:04, 25 Mar 2008 Temat postu:

?? Eee... ?? Ok. Najwyraźniej mało kumata jestem... :/
Nie ważne. Wróćmy do tematu...